środa, 3 czerwca 2020

Od Bianka Hood cd.???

-I na pewno nie spalicie obozu pod moją nieobecność? - zapytał Chejron, chyba już setny raz. Najpierw pożegnał wszystkich obozowiczów, a później rozmawiał jeszczcze z grupowymi, w tym mną. Ziewnęłam. Nie że coś, ale bycie grupową nie było zbyt fajne. Zrozumcie: mogłam teraz kraść, wrzucać ludzi do jeziora lub robić jakąś inną fajną rzecz, a słuchałam narzekań parotysiącletniego centaura o włączonych żelazkach. Zaczęłam rozglądać się po kieszeniach innych grupowych i już miałam wyciągnąć drobinki z czyjejś kieszeni...
-Bianko Hood, oddaj proszę wszystko co ukradłaś - Chejron spojrzał na mnie wzrokiem znawcy dusz. Przeklnęłam w duchu. Liczyłam że moje umiejętności się poprawiają lub że odkryje jakieś nowe moce, ale nie... Musiałam zadowolić się oddychaniem pod wodą i predyspozycjami do gry w Pokera. A od zawsze marzyłam o kontroli wody i perfekcyjnym kradnięciu, o wyjmowaniu pieniędzy z kieszeni, by nikt nie widział i idealnym omijaniu pułapek.
-Tak, Chejronie - mruknąłem i spojrzałam na twarze innych obozówiczów. Wszyscy spoglądali na mnie gniewnie, jakbym dokonała niewiadomo jak złego czynu. Tylko heros z domku Hermesa spojrzał na mnie z uśmiechem. "Pouczę cię później" zdawało się mówić jego spojrzenie. "No ba, kuzynie. Czy kimkolwiek dla mnie jesteś." chciałam powiedzieć. Eh... Zagmatwana sprawa z tym wszystkim. Byłam córką syna Hermesa, czyli formalnie mieszkańcy jedenastki byli moim wujostwem, choć część z nich była ode mnie młodsza... Nie co niezrozumiałe, prawda? Cóż, "nie co niezrozumiałe" opisywało moje życie podczas ostatnich kilku miesięcy. Niezrozumiałe jest to dlaczego rodzice kazali mi zostać w obozie herosów poza latem, niezrozumiały jest "wielki problem" o którym wszyscy mówią, niezrozumiałe jest to czemu mam mieszkać w domku 3, a nie 11 i czemu, na bogów mam być jego grupową? Czasami zastanawiam się co ja robię ze swoim życiem. I czemu nikt mi nic nie powie? Nie lubię niejasności!
-Dobrze, żegnam się z wami. Bądźcie ostrożni, nie zostawiajcie nieugaszonego ogniska, odbierajcie iryfony i... - stary centaur starał się przemówić nam do rozsądku.
-Chejronie, troska o herosów jest do ciebie niepodobna. Jedź już, my się nie pozabijamy - powiedziałam, choć w myślach dodałam "raczej". Chejron rzucił nam ostatnie spojrzenie i odgalopował. Wraz z innymi herosami patrzyłam za nim chwilę, po czym odeszłam. Skierowałam się ku domkowi Hermesa, by pouczyć się złodziejskich taktyk, ale nagle ktoś za mną się odezwał. Obróciłam się i zobaczyłam...

***
No hej, już pierwszy rozdział za nami. Mamy aż dwie osoby, które stworzyły postacie i kilkoro zainteresowanych z Howrse. Dla mnie to dużo. 

Kto chce pisać następny rozdział (przypominam żeby wysłać go do mnie na maila lub na Howrse) niech zgłosi się w komentarzu, ewentualnie na Howrse. Wyznajemy zasadę kto pierwszy, ten lepszy.

Być może w niedalekiej przyszłości blog będzie miał współautora. 

Majam

P. S: Dla niezorientowanych: tytuł posta oznacza po prostu że rozdział jest pisany z perspektywy Binki Hood i nie ma jeszcze osoby, która zgłosiła się by napisać następny. 

2 komentarze:

  1. A ja mogę pisać następny rozdział? Będzie na moją postać Lucky Latte.

    ~anonimowy anomieł

    OdpowiedzUsuń