niedziela, 14 czerwca 2020

Od Lucky Latte cd. James Wilson

Bianka Hood obróciła się, gdy zawołałam do niej.
-Hej Bianka kiedy oddasz mi moje narzędzia?
-Za kilka dni co, Lukcy? Muszę je odebrać ludziom, którym je sprzedałam... Znaczy się pożyczyłam.
Poszłam do kuźni kręcąc głową, widząc lekkomyślność dziewczyny. Poszła zabawiać się czyimś kosztem z dziećmi Hermesa. Po południu przyszłam do niej i powiedziałam jej żeby dała mi choć połowę narzędzi bo muszę skończyć nowy wynalazek, a to wszytko przez Jamesa, bo znowu wybuchł toalety. Mój robot miał sam naprawiać łazienki, bo przez chłopaka były psute co dwa dni. Następnego dnia mój wynalazek był skończony i miałam połowę narzędzi ukradzionych przez Biankę, ale jak zwykle nie mogłam się długo cieszyć - (pewnie myślicie że wynalazek się zepsuł ale to było coś gorszego) ktoś ukradł mi wszystkie narzędzia. Nie tylko te oddane przez Binkę, ale nawet inne, które miałam ukryte pod łóżkiem. Szukając złodzieja wymigalam się z treningu szermierki. Oczywiście szukałam w domku nr 3, no bo to musiała być Binka. Wiem że to była ona, widać to po spojrzeniu, ale sprytnie się wykręca. No i mam problem - kto mi pomoże? Teraz siedzę i głaszcze mojego kota i zastanawiam się co bym teraz robiła, gdyby nie przyprowadził mnie do Obozu Herosów. Pewnie siedziałabym na matmie (to jeden z plusów tego obozu: nie ma matmy. Drugi plus to to że są pegazy, ale to na razie nie ważne ). Zastanawiam się też jak do oddania narzędzi namówić Biankę.
Pewnie przekonam ją że w zamian jej coś dam. Wszyscy potomkowie Hermesa ona są tacy sami - nakręceni na zysk. Zresztą każdy domek jest bardzo stereotypowy - dzieci Afrodyty są zazwyczaj przejęte modą, dzieci Apollina, kochają muzykę, a taki na przykład James wybucha toalety co dwa dni... Eh, może ja też jestem stereotypowa? Bywa...

***
Hej sorry ze dodałam dopiero teraz, ale byłam zajęta Maratonem na moim drugim blogu. ;) 

środa, 3 czerwca 2020

Od Bianka Hood cd.???

-I na pewno nie spalicie obozu pod moją nieobecność? - zapytał Chejron, chyba już setny raz. Najpierw pożegnał wszystkich obozowiczów, a później rozmawiał jeszczcze z grupowymi, w tym mną. Ziewnęłam. Nie że coś, ale bycie grupową nie było zbyt fajne. Zrozumcie: mogłam teraz kraść, wrzucać ludzi do jeziora lub robić jakąś inną fajną rzecz, a słuchałam narzekań parotysiącletniego centaura o włączonych żelazkach. Zaczęłam rozglądać się po kieszeniach innych grupowych i już miałam wyciągnąć drobinki z czyjejś kieszeni...
-Bianko Hood, oddaj proszę wszystko co ukradłaś - Chejron spojrzał na mnie wzrokiem znawcy dusz. Przeklnęłam w duchu. Liczyłam że moje umiejętności się poprawiają lub że odkryje jakieś nowe moce, ale nie... Musiałam zadowolić się oddychaniem pod wodą i predyspozycjami do gry w Pokera. A od zawsze marzyłam o kontroli wody i perfekcyjnym kradnięciu, o wyjmowaniu pieniędzy z kieszeni, by nikt nie widział i idealnym omijaniu pułapek.
-Tak, Chejronie - mruknąłem i spojrzałam na twarze innych obozówiczów. Wszyscy spoglądali na mnie gniewnie, jakbym dokonała niewiadomo jak złego czynu. Tylko heros z domku Hermesa spojrzał na mnie z uśmiechem. "Pouczę cię później" zdawało się mówić jego spojrzenie. "No ba, kuzynie. Czy kimkolwiek dla mnie jesteś." chciałam powiedzieć. Eh... Zagmatwana sprawa z tym wszystkim. Byłam córką syna Hermesa, czyli formalnie mieszkańcy jedenastki byli moim wujostwem, choć część z nich była ode mnie młodsza... Nie co niezrozumiałe, prawda? Cóż, "nie co niezrozumiałe" opisywało moje życie podczas ostatnich kilku miesięcy. Niezrozumiałe jest to dlaczego rodzice kazali mi zostać w obozie herosów poza latem, niezrozumiały jest "wielki problem" o którym wszyscy mówią, niezrozumiałe jest to czemu mam mieszkać w domku 3, a nie 11 i czemu, na bogów mam być jego grupową? Czasami zastanawiam się co ja robię ze swoim życiem. I czemu nikt mi nic nie powie? Nie lubię niejasności!
-Dobrze, żegnam się z wami. Bądźcie ostrożni, nie zostawiajcie nieugaszonego ogniska, odbierajcie iryfony i... - stary centaur starał się przemówić nam do rozsądku.
-Chejronie, troska o herosów jest do ciebie niepodobna. Jedź już, my się nie pozabijamy - powiedziałam, choć w myślach dodałam "raczej". Chejron rzucił nam ostatnie spojrzenie i odgalopował. Wraz z innymi herosami patrzyłam za nim chwilę, po czym odeszłam. Skierowałam się ku domkowi Hermesa, by pouczyć się złodziejskich taktyk, ale nagle ktoś za mną się odezwał. Obróciłam się i zobaczyłam...

***
No hej, już pierwszy rozdział za nami. Mamy aż dwie osoby, które stworzyły postacie i kilkoro zainteresowanych z Howrse. Dla mnie to dużo. 

Kto chce pisać następny rozdział (przypominam żeby wysłać go do mnie na maila lub na Howrse) niech zgłosi się w komentarzu, ewentualnie na Howrse. Wyznajemy zasadę kto pierwszy, ten lepszy.

Być może w niedalekiej przyszłości blog będzie miał współautora. 

Majam

P. S: Dla niezorientowanych: tytuł posta oznacza po prostu że rozdział jest pisany z perspektywy Binki Hood i nie ma jeszcze osoby, która zgłosiła się by napisać następny.